Ale już ta jego piszcząca córka była coraz bardziej irytująca, no ale to jeszcze ta przedwojenna, teatralna gra aktorska. I nie umiała jasno i wyraźnie powiedzieć, że to ten amant za nią biega i prokuruje spotkania. Nie potrafiła użyć jakichś argumentów, a tylko mówiła: "już mi nie ufasz". Takie zdanie może też...
filmy komuny wyglądają strasznie blado. Hitchcock może się schować. Oj mieliśmy dobry poziom, gdyby nie wybuch wojny to kto wie, za 20 lat bylibyśmy na poziomie Europy Zachodniej. A dzięki dziadkowi donalda, jesteśmy 50 lat do tyłu.
Lecz film bardzo luźno oparty na motywach z tejże. Z naciskiem na ,,bardzo". W sumie można powiedzieć, że to zupełnie inna historia. Są podobne wątki ale właściwie prawie nic nie jest takie jak w książce. Trochę mnie to irytowało. Jednak gdybym książki nie czytała, to uznałabym, że film jest całkiem niezły.
Film całkiem przeciętny. Wg mnie powinien nosić tytuł: "Profesora Wilczura przypadki". Gdzie dr
Kańska i wątek miłosny do profesora? Gdzie dr Kolski i jego wielka miłość do Łucji? A Nina
Dobraniecka? piękna kobieta uwodząca mężczyzn. I ta końcówka - tragedia. A przecież książka
kończy się happy endem.
Mimo, że Profesor Wilczur jest "sequelem" kasowego Znachora z 1937 r., jest to moim zdaniem dużo lepszy film.
Rola Junoszy-Stępowskiego genialna!
Cudowna Barszczewska, Ćwiklińska bezbłędna jako małomiasteczkowa Szkopkowa... Bardzo dobre role Woszczerowicza i Węgrzyna. Można też dojrzeć Bardiniego, świeżo po...