Chłopak udźwignął na plecach film "Call me by your name": jest na ekranie prawie przez cały czas, a ostatnie minuty to majstersztyk (w powietrzu "Visions of Gideon" i koniec, kropka, odpadłam, mogę to oglądać w kółko). Pewnie nie dostanie Oscara, bo dostanie go Churchill, pardon, Oldman, ale będę trzymała za niego kciuki. Niech trafia na świetnych reżyserów i fenomenalne scenariusze!
Właśnie mam przez niego dylemat. Bo uwielbiam Oldmana i tak bardzo, bardzo, bardzo chciałabym, żeby w końcu został nagrodzony... ale młody się ostro postawił :D
Choć może on jeszcze będzie miał okazję na zdobycie statuetki, niechże więc dadzą ją teraz Garemu, a Tim kiedyś nadrobi. <3 :D
Widzę, że mamy podobne dylematy! Oldmana uwielbiam od czasów "Draculi" i "Leona zawodowca", a Oscara powienien mieć i już:-) No ale Chalamet to moje nowe olśnienie (i nasuwa się pytanie, czy będzie miał w czym nadrobić tego Oscara. Mam nadzieję, że tak!).
No i dołączam do was moi drodzy z dylematem mam tak samo . Ten aktor pokazał taką grę że dałabym mu Oskara od razu ale za to Oldman..on już dawno powinien dostać Oskara..
Podobnie jak przedmówcy jestem od dawna orędownikiem Oscara dla Oldamana. Chociaż z drugiej strony rozumiem, że łatwiej dostrzec grę aktora, który pojawia się przebojem niż tego, który przywyczaja do świetnej gry. Żaden wybór nie będzie zaskoczeniem. Żaden nie będzie na wyrost. Jednak sam po cichu liczę, że pogodzi ich Daniel Day Lewis. Uwielbiam go za jego grę, a przede wszystkim za jego podejście do aktorstwa. Totalnie nie komercyjny aktor, każda jego rola wybitna. Mimo wszystko na 85% Gary wreszcie w tym roku.
Nie tym razem ale... kiedyś z pewnością się uda :-)
Timothée dla mnie był super w tej roli. Myślę że uznanie widzów i ich sympatia są ważniejsze niż nagrody.
No niestety! Siedziałam przed telewizorem i trzymałam kciuki, ale widocznie niewystarczająco mocno. Oby tylko trafiały mu się dobre scenariusze! Z drugiej strony Gary Oldman to klasyka i Oscar należał mu się od dawna ( z sentymentu wypożyczyłam na weekend "Draculę").